Alienacja rodzicielska występuje w znaczącej liczbie rozwodów. Jej ofiarą jest dziecko, a szkody w jego psychice trwają przez całe życie. Mimo to, część środowisk kobiecych zaprzecza istnieniu zjawiska – wbrew badaniom i faktom opisanym w literaturze naukowej. Problem alienacji rodzicielskiej można rozwiązać poprzez opiekę naprzemienną obojga rodziców oraz ściganie jej jako formy przemocy wobec najmłodszych.
Czym jest alienacja rodzicielska?
Jednym z pierwszych skojarzeń dotyczących obszarów, w których mężczyźni mogą być dyskryminowani jest przyznawanie opieki nad dziećmi po rozstaniach i konflikty między byłymi partnerami w tym temacie, na czele z alienacją rodzicielską. Jak wskazuje Rocznik Demograficzny 2022, w roku 2021 liczba przypadków, w których po rozwodzie władzę rodzicielską i opiekę nad małoletnimi dziećmi na podstawie decyzji sądu powierzono ojcu, była niemal dziesięciokrotnie niższa, niż przypadków, gdy powierzono je matce (2,76% vs 27,2%). Te dysproporcje nie zmieniają się od lat (poza wzrostem przypadków, gdy władzę i opiekę powierzano wspólnie obojgu rodzicom: z 47,6% w roku 2016 do 68,3% w roku 2021 – przy czym to nie oznacza, że dzieci spędzają czas po 50% z każdym z rodziców). I o ile same dysproporcje nie muszą świadczyć o dyskryminacji per se – w końcu ojcowie rzadziej składają wnioski o przyznanie opieki niż matki, to temat utrudniania kontaktów z dzieckiem drugiemu rodzicowi tudzież alienacji rodzicielskiej pojawia się na licznych grupach, głównie ojcowskich.
Chociaż systematycznych badań nad alienacją się nie prowadzi, jej skala jest szacowana na nawet 20-30% wszystkich rozstań rodziców dzieci,
Choć zjawisko to dotyka zarówno ojców jak i matek, to zdecydowanie częściej jego ofiarami są ojcowie. Pośrednio o tym świadczy fakt, że matki są częściej karane za utrudnianie kontaktów z dzieckiem lub niestosowanie się do obowiązków wynikających z orzeczenia sądu albo zawartej ugody, mniej więcej w proporcjach 4:1 – przy czym wyroki sądowe w sprawie utrudniania kontaktów dotyczą niewielkiego odsetka rozwodów (w 2017 r. poniżej 1000 przypadków) i są najprawdopodobniej tylko wierzchołkiem góry lodowej. Co warto podkreślić, problem dotyczy nie tylko Polski.
Przynajmniej część organizacji kobiecych bardzo nieufnie podchodzi do organizacji ojcowskich i ich postulatów. Po pierwsze są one fałszywie oskarżane o skrajnie prawicowe zapatrywania. Z drugiej – uwypuklane i pokazywane jako reguła są przypadki, w których oskarżenia o alienacje są kierowane ze strony ojca dopuszczającego się przemocy, w tym przemocy seksualnej. Ponadto, w narracji feministycznej pojawia się jeszcze argument, iż to sami ojcowie rzadko składają wnioski o przyznanie opieki, a wnioski o przyznanie opieki naprzemiennej mogą być motywowane wysokością alimentów, a nie dobrem dziecka.
Narracje polegające na uogólnianiu jednostkowych przypadków i traktowaniu ich jako usprawiedliwienia i uzasadnienia alienacji w znacznie większej skali należy traktować wyłącznie jako manipulację. Nie tylko antynaukową, ale szkodliwą społecznie.
zdjęcie: T_ushar.
Dobro dziecka ponad wszystko
Przede wszystkim, rozpatrując kwestie związane z opieką i władzą rodzicielską, zasadami jej uregulowania, a także egzekwowania po rozstaniu rodziców, za polskim kodeksem rodzinnym i opiekuńczym…
…należy przyjąć jako podstawowe kryterium dobro dziecka.
Tu warto podkreślić kilka wątków pojawiających się w badaniach empirycznych. Po pierwsze, jak wskazują w swojej meta-analizie Adamsons i Johnson w przypadku, gdy dzieci nie mieszkają z ojcem, to jego większe zaangażowanie w relację z dzieckiem jest związane z lepszym funkcjonowaniem dziecka, przede wszystkim w obszarze społecznym. Warto również podkreślić istotny wpływ obecności ojca i jego zainteresowania edukacją na wyniki dziecka w szkole – pisaliśmy o tym na blogu. Przy czym znaczenie dla ogólnego dobrostanu dziecka miał większy udział ojca w codziennej opiece nad dzieckiem i bliższa więź emocjonalna, podczas gdy samo spędzanie większej ilości czasu oraz poziom wsparcia finansowego nie miały tego znaczenia. Po drugie, badania empiryczne wskazują, że dobro dziecka po rozstaniu rodziców najbardziej zależy od jakości opieki, jaką otrzymuje od rodziców, jakości relacji między rodzicami oraz czynników ekonomicznych (takich jak warunki mieszkaniowe i dochód rodziny), a nie wzorca bądź systemu opieki oraz ilości czasu jaki spędzają z każdym z rodziców. Po trzecie, jak podkreśla były Rzecznik Praw Dziecka dr Marek Michalak, „Alienacja rodzicielska od jednego z rodziców jest niewątpliwie formą przemocy emocjonalnej. Świadome bądź nieświadome zachowania alienacyjne doprowadzają do zaburzeń osobowościowych, emocjonalnych, społecznych i rozwojowych dziecka. Wciąganie w konflikt okołorozwodowy, manipulacja, sterowanie lękami dziecka, szantaż emocjonalny są niestety działaniami powszechnymi. Indukowane dziecku negatywne postawy i przekonania wobec drugiego rodzica, skutkują głębokimi zaburzeniami w sferze emocjonalnej dziecka i mają ogromny wpływ na jego późniejsze – dorosłe – życie.” Dlatego też stereotypowo domyślne umieszczanie dziecka po rozstaniu przy matce, przy jednoczesnym ograniczeniu faktycznych kontaktów ojca do weekendów i ignorowaniu przez system prawny przypadków jego utrudniania/uniemożliwiania działa na szkodę dziecka.
Alienacja szkodzi najmłodszym
Część środowisk feministycznych uznaje sam termin alienacji rodzicielskiej jako nienaukowy i samą problematykę jako pseudonaukę, najczęściej odwołując się do krytyki teorii alienacji rodzicielskiej Gardnera. Jednakże to stanowisko ignoruje stan obecnej wiedzy naukowej. W 2022 r. Harman wraz ze współautorami w artykule opublikowanym w renomowanym czasopiśmie Development Psychology podsumowali obecny stan badań na temat alienacji rodzicielskiej.
Liczba recenzowanych publikacji naukowych na temat alienacji rodzicielskiej.
Przyjmując rygorystyczne kryteria, zidentyfikowali 213 badań z danymi empirycznymi przeprowadzonych do grudnia 2022 w 10 językach, obejmujących również kraje naszego regionu – jak Czechy czy Rumunię. Co więcej ich analiza wskazuje na rosnącą liczbę badań w czasie (niemal 40% z nich zostało opublikowanych w 2016 r. lub później), wzrastający udział badań ilościowych, w tym badań testujących teoretyczne hipotezy. Warto tutaj wskazać na szereg badań (36, z czego 9 bezpośrednio) wskazujących na relacje między ekspozycją na zachowania alienujące a depresję, niższą satysfakcję z życia czy zespół stresy pourazowego (PTSD) u dzieci. Ponadto niektóre badania wykazywały u dzieci doświadczających zachowań alienujących, takie efekty jak nadużywanie narkotyków i alkoholu, gorsze relacje społeczne, w tym romantyczne, czy też gorsze wyniki akademickie. Co warto podkreślić, nie było badania, które nie wskazywałoby na żadne negatywne efekty alienacji w długim okresie. Ponadto, nawet badacze uwypuklający patologiczne przypadki stosowania oskarżeń o alienację rodzicielską przez rodziców dopuszczających się przemocy, zauważają, jak Meier i inni (2019), że problem z zachowaniami alienującymi per se jest realny i posiada bogatą literaturę.
Alienacja realnie i boleśnie okalecza najbardziej wrażliwych i bezbronnych – dzieci.
Zaś usprawiedliwianie alienacji pod pozorem jej „nienaukowości” to usprawiedliwianie przemocy wobec dzieci. Te same środowiska, które występują przeciwko krótkotrwałej przemocy fizycznej (przysłowiowy „klaps” – którego jednak w żadnym wypadku nie zamierzamy usprawiedliwiać!), jednocześnie racjonalizują długotrwałą przemoc psychiczną – czyli alienację!
Co robić?
Biorąc poda uwagę realność i skalę problemu oraz jego wpływ na dobrostan dzieci zasadnym pytaniem jest, co należy zrobić w uregulowaniach prawnych jak i w praktyce stosowania obecnych przepisów, tak by pomóc dzieciom i rzeczywiście alienowanym rodzicom, a jednocześnie nie stracić wrażliwości na przypadki rzeczywistego stosowania przemocy przez rodzica oskarżającego drugą stronę o zachowania alienujące ?
Jednym z naturalnych kierunków działań jest promowanie przez system prawny opieki naprzemiennej. W jaki sposób? Podpowiedzią mogą być reformy prawa rozwodowego w Hiszpanii, z roku 2005 (w całym kraju) i przede wszystkim z lat 2009-2011 (w 5 regionach obejmujących 38% ludności). Zgodnie z nimi, opieka naprzemienna może zostać przyznana nawet jeśli jedno z rodziców (zwykle matka) było temu przeciwne i przepisy bezpośrednio przekonują sędziów do ustanowienia opieki naprzemiennej. Ponadto zmieniono kryteria stosowane w sporach o opiekę przez Biuro Prokuratora Generalnego na faworyzujące opiekę naprzemiennej. Przy czym ważnym ograniczeniem było to, że jeżeli sąd znalazł dowody na przemoc domową z jednej strony (np. ojca) to opieka naprzemienna nie mogła być zastosowana. Pomiędzy latami 2009-2014 w regionach który dokonana była reforma odsetek przyznanej opieki naprzemiennej wzrósł do ok. 30% – z poniżej 7,5%. Co więcej, ciekawym efektem ubocznym był istotny spadek przemocy domowej – wykazywanej w badaniach ankietowych, szczególnie w parach, w których rozwód był najbardziej prawdopodobny i w których najprawdopodobniej matka przed reformą mogłaby otrzymać wyłączną opiekę nad dzieckiem, czyli innymi słowy w których efekt zmiany prawa był najsilniejszy. Warto przy tym zastrzec, że liczba doniesień o przemocy wzrosła, natomiast jednocześnie większy ich odsetek niż przed reformą po rozpatrzeniu przez sąd był oddalany. Autorzy interpretują to jako strategię procesową ze strony matek.
Innym pozytywnym przykładem jest Szwecja, gdzie przepisy prawne stopniowo coraz bardziej sprzyjały opiece naprzemiennej, choć w międzyczasie dokonywano też korekt. Od 1998 r. sądy mogą orzec zarówno sprawowanie władzy rodzicielskiej, jak i opieki naprzemiennej przez oboje rodziców, nawet jeśli jeden z nich się na to nie zgadza. W 2006 r. prawo zmodyfikowana w ten sposób, że sąd rozważając opiekę naprzemienną, musi brać pod uwagę zdolność rodziców do współpracy oraz wolę dziecka zanim orzeknie o opiece naprzemiennej. Pomiędzy latami 80. XX w. a 2013 rokiem odsetek dzieci wychowywanych w opiece naprzemiennej wzrósł od ok. 1% do 35%.
Wniosek jest prosty: stosowanie opieki naprzemiennej powinno stać się standardem przy rozwodach.
Oczywiście opieka naprzemienna nie jest panaceum na wszystko. Jak wskazują liczne badania empiryczne jej pozytywny wpływ na dziecko zależy przede wszystkim od porozumienia rodziców i gotowości na wzajemne ustępstwa. Przeciwdziałanie powinno także obejmować zarówno edukację nie tylko rodziców, ale i sędziów, kuratorów o biegłych.
Tematy te jednak są na tyle obszerne, że domagają się osobnego tekstu. Stowarzyszenie w sekcji „ojcostwo” będzie takie teksty publikować.