W kontynuacji rozmowy o wypaleniu zawodowym naszym gościem i rozmówcą jest psycholog i psychotraumatolog, Dariusz Kecler. Zapraszamy na część drugą.
Pierwsza część rozmowy dostępna jest tutaj.
Jakie mamy symptomy wypalenia zawodowego?
Przede wszystkim zaburzony sen. Chodzimy chronicznie niewyspani. Próbujemy temu zapobiegać zażywając tabletki, pijąc alkohol, czy oglądając do późna nowe media. Tylko, że to nie pomaga. Bo próbuję się zmusić do spania, a nie szukam odpowiedzi, czemu nie śpię. Tymczasem ja nie umiem się wyłączyć. Po powrocie do domu ciągle myślę, co się dzieje w pracy. Boję się zasnąć, bo pójdę tam rano i ktoś mnie tam rozliczy, że czegoś tam nie zrobiłem. Oprócz tego dochodzą też inne objawy takie jak: trudności z koncentracją, niska pewność siebie, wyczerpanie fizyczne i emocjonalne, odczuwalny brak kontroli, brak kreatywności, motywacji oraz czasem izolacja i ucieczka od rzeczywistości. To ostatnie to narkotyki, alkohol. Jestem tu i teraz i to dla mnie za dużo i za ciężko. Wspomniana izolacja spowoduje chwilowy spadek napięcia i odseparowanie się od tego problemu. Ale rano, przed wyjściem do pracy, okazuje się, że nasza bolączka nie zniknęła. Nadal brakuje nam entuzjazmu i energii, a praca nas w dalszym ciągu przytłacza. Coś mi jest, ale nie wiem co. Jeśli jesteśmy młodzi bierzemy energetyki, jeśli starsi – ratujemy się kawą, którą pijemy przez cały dzień, żeby przetrwać.
Czy są jakieś metody, które polecałby Pan właścicielom firm, aby przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu wśród swoich pracowników?
Właściciel firmy powinien nauczyć swoich pracowników jak dbać o siebie albo wysłać ich na takie szkolenie. Ale on sam też musi to wiedzieć! Musi być wyedukowany jak dbać o innych i jak zatroszczyć się o samego siebie. Wypalenie zawodowe wynika bowiem ze środowiska życia. Jeśli je zmodyfikujemy i o nie zadbamy, to zjawisko to w znacznym stopniu zostanie zredukowane. Wyedukowany pracownik przed przystąpieniem do pracy odpowiada sobie na pytania: Jak się dziś czuję? Czy jestem wystarczająco zmotywowany do wykonywania dzisiejszych obowiązków? Czy są jakieś przeciwskazania uniemożliwiające mi dzisiaj wykonywanie tej pracy? Czy jestem zestresowany? Czy ten stres jest na tyle duży, że będzie oddziaływał na mnie cały dzień? Czy mogę teraz wyznaczyć granice, ile będę w stanie zrobić? Czy mam zaplanowaną przerwę na regenerację?
Musi zostać zbudowana powszechna świadomość wśród pracowników, a nawet w rodzinach, o konieczności autodiagnozy swojego stanu psychiczno-fizycznego.
O konieczności rozkładania ciężarów, planowania pracy etapami. Nie robimy wszystkiego na raz, bo możemy tego nie udźwignąć. Uczmy się, jak podzielić pracę na części, które jesteśmy w stanie wykonać. Kto za co będzie odpowiadał i w którym momencie.
Nie pamiętam, aby ktoś o tym wspomniał na etapie mojej edukacji.
Otóż właśnie! Historycznie, system edukacji w szkołach, czyli lekcja przerwa i znów lekcja, służył produkcji przyszłych pracowników. Po to został stworzony. W rezultacie otrzymywano dwa rodzaje ludzi. Pierwszy to przyszły rekrut, czyli żołnierz, który może służyć w armii. On ma nie myśleć, tylko wykonywać rozkazy i może być użyty w walce o interesy polityczne kraju. Drugi to przyszły pracownik fabryki produkującej różne dobra. Dzisiejszy system edukacji niewiele się zmienił. Dzieci ciągle mają różne klasówki, sprawdziany, prace domowe. I chodzą przeciążone. Pojawia się pierwsze wypalenie – tzw. wypalenie szkolne.
Tak – problem, o którym dzisiaj rozmawiamy zaczyna się już w szkole.
Dzieci chodzą sfrustrowane, zmęczone i zniechęcone. Czyli z tymi wszystkimi negatywnymi mechanizmami, które później występują w pracy zawodowej, dzieci stykają się już podczas edukacji. Ciągle są poganiane, coś muszą robić, są rozliczane z postępów. Przez to nasze dzieci są dotknięte wypaleniem szkolnym już zanim wejdą w dorosłość! Nauczono ich życia w toksycznym środowisku. I mamy taką sytuację, w której dzieci przychodzą do domu z wypaleniem szkolnym, a rodzice przychodzą do domu z wypaleniem zawodowym. Powstaje wtedy kolejne wypalenie – wypalenie rodzinne. Bo wszystkie negatywne rzeczy spotykają się w przestrzeni domowej.
Z tego co Pan mówi wynika, że nie ma nadziei i musimy nauczyć się z tym żyć.
Pojawiają się różne próby i eksperymenty w szkołach, takie jak niezadawanie dzieciom prac domowych, dzięki czemu po szkole mogą one odpocząć. Albo brak ocen klasycznych, które zostają zastąpione ocena opisową. Dzieci nie walczą w takich szkołach o czwórki, piątki czy szóstki, ale są uczone konkretnych kompetencji i umiejętności. Jeśli zdejmiemy element tzw. pruskiego wychowania – „musisz” – a zastąpimy go elementem „chcesz”, to polepszy to samoocenę dziecka i jego motywację do rozwoju. Masz predyspozycję do czegoś, skup się na tym, w czym jesteś dobry, a w reszcie rzeczy po prostu utrzymaj poziom. To jest zaprzeczenie obecnego systemu edukacji, w którym masz być dobry ze wszystkiego. Oczywiście, są nieliczne dzieci, które na świadectwach mają bardzo dobre stopnie ze wszystkiego. Pytanie tylko, czy faktycznie są najlepsze, czy po prostu dostosowały się do systemu.
A kiedy przyjdzie do podjęcia pracy zawodowej, to w którymś momencie takiemu człowiekowi po prostu zabraknie energii.
Każdemu z nas w pewnym momencie jej zabraknie. Taka jest natura ludzkiego umysłu i ludzkiego ciała. Męczymy się codziennie. Nie da się nie zmęczyć. Same procesy życiowe męczą. Dochodzą do tego wszystkie obciążenia, które przynosimy ze szkoły, z pracy, z rodziny, z domu. Pamiętajmy, że nie mamy niewyczerpanych zasobów energii. A regeneracji nikt nas nie nauczył.
Dobry szef powinien o tym wiedzieć.
Tak. Dobry szef wie, jaka jest efektywność danego pracownika i czego może od niego wymagać. Wie, jak zregenerować podwładnego w ramach swojego oddziaływania w firmie. Potrafi zapewnić mu środowisko funkcjonowania poza firmowego, wpływając na jego życie prywatne w postaci czegoś dobrego, na przykład udzielając swojego wsparcia. Dzięki temu, obciążenia pracownika wynikające z jego życia prywatnego są bardziej znośne albo mniejsze. Niestety, z reguły jest inaczej. Pracowników wykorzystuje się do cna, a następnie pozbywa się ich zastępując nowymi. W każdy weekend zmęczony pracą człowiek, aby się odizolować, funduje sobie autodestrukcję w postaci używek, po czym jeszcze bardziej zmęczony idzie w poniedziałek do pracy.
Jak się dowiedzieć w czasie rozmowy kwalifikacyjnej, czy firma troszczy się o swoich pracowników? Zwykle rekruter pozwala zadać swoje pytania. Jak je sformułować?
Można zapytać wprost. Jaką opiekę psychologiczną zapewnia Państwa firma, jeśli będę miał jakiś kryzys emocjonalny albo kiedy wydarzy się jakaś trauma w moim życiu prywatnym? Czy będę miał jakiegoś psychologa, który będzie mnie prowadził i pozwoli znieść obciążenia wynikające z mojej pracy? Jaką pomoc dostane, kiedy poczuję, że coś mnie przytłacza, że z czymś sobie nie radzę. Do kogo mam się w tej sprawie zwrócić w firmie?
W niektórych przedsiębiorstwach są tzw. delegowani pracownicy, starsi w danym zespole, których zadaniem jest wysłuchać pracownika z jego problemem i spróbować go wesprzeć. Powinni zasugerować kontakt z odpowiednią placówką, z która firma ma podpisaną umowę na opiekę psychologiczną. Ja ci pomogę tak jak umiem, ale najlepiej będzie, jak skorzystasz z pomocy specjalistów, z którymi współpracuje nasza firma. Oni rozumieją, czym się zajmuje nasze przedsiębiorstwo i z czego wynikają problemy naszych pracowników.
Kolejne pytanie może dotyczyć sposobu regeneracji pracowników. Nie chodzi tutaj o coroczne imprezy podsumowujące każdy rok pracy firmy, gdzie wszyscy się napiją, pobawią i jest ok. Gdzie nieważne jest dobro pracowników, tylko wykorzystanie budżetu i rozliczenie kosztów. Pytanie powinno być związane z codzienną, cotygodniową, comiesięczną czy cokwartalną regeneracją, jaką firma zapewnia zatrudnionym w niej ludziom. Jak Państwa firma zapewnia wydajność pracowników w jesienno – zimowym okresie? Jaką macie profilaktykę? To są bardzo ważne pytania.
Jeśli okaże się, że firma nie oferuje żadnej pomocy w tym zakresie, to czy na pewno chcemy się tam zatrudnić?
Jak sami możemy przeciwdziałać objawom wypalenia zawodowego?
Jeśli już zacząłem pracę to powinienem sobie postawić pytania: Po co ja tam jestem? Co ja tam robię? Jaki to ma sens? Co ja chcę osiągnąć? Jaki ja mam cel? Co ta praca ma mi dać? I najważniejsze pytanie: Jakim kosztem ja to zrobię? Proszę pamiętać, że każda realizacja celu wiąże się z pewnym kosztem. Czasem też ze stratą. Dlatego taką analizę należy wykonać. Być może teraz opłaca mi się tak pracować kosztem mojego życia prywatnego, bo osiągnę to i to. A później zrobię sobie przerwę i będzie mnie na to stać. Czy w nowej firmie będę miał swoje biurko, czy też każdego dnia będę musiał latać i szukać wolnego miejsca. Jeśli je mam, mogę postawić tam swoje rzeczy, przez które poczuje się lepiej. I będę miał kontakt ze światem innym, niż ten zawodowy.
A może będę tylko pracownikiem rotacyjnym, wymienialnym trybikiem w wielkiej maszynie?
Wszyscy wiemy, że człowiek potrzebuje przynależności i tożsamości. Jeśli w firmie jestem anonimowy albo jestem tylko numerem służbowym, to jestem tam sam. Szybciej się wypalę, zużyję i jako człowiek nieefektywny, z problemami, zostanę zastąpiony przez nowego pracownika.
Czy można się wyleczyć z wypalenia zawodowego?
W skrajnych, ciężkich przypadkach, jest to bardzo długie i specjalistyczne leczenie niekoniecznie zakończone sukcesem. Zmagamy się wtedy z ogromną degradacja umysłu i całej psychosomatyki. Do tego często dochodzą choroby towarzyszące. Jest to niezwykle ciężkie do wyleczenia. Niestety, ilość takich przypadków systematycznie rośnie. Wynika to z faktu, że większość firm nadal wyłącznie eksploatuje swoich pracowników, a po ich zużyciu pozbywa się ich i zastępuje nowymi. Którzy końcu też się wypalą. I cykl się powtarza. Problem nie dotyczy wyłącznie firm państwowych, ale jest powszechny w każdym większym przedsiębiorstwie. Jest kilka firm w Polsce, które naprawdę dbają o pracowników, ale niestety jest to wyjątek, a nie reguła.
Obecnie przychodzi do nas sporo osób z przeciążeniami. Na szczęście na horyzoncie widać już zmianę pokoleniową. Część młodych ludzi wchodzących na rynek pracy miała styczność ze specjalistami w szkołach i jest bardziej przygotowana do wyzwań, jakie stawia przed nimi praca zawodowa.
To przyszłość, bo póki co większość przedsiębiorstw zmusza pracowników, aby szukali pomocy poza strukturami firmy. Prywatnie. Żeby nikt się o tym nie dowiedział. I chory przychodzi nie po to, żeby zlikwidować problem, ale aby znaleźć receptę na przetrwanie kolejnego roku lub dwóch.
No właśnie. Czyli pomijając skrajne przypadki, problem można zniwelować czy zlikwidować?
W niektórych firmach wprowadzono metodę zmiany stanowisk, po to właśnie, aby przerwać pewną monotonię. Występują tez urlopy dystansujące od obowiązków. Wszystko po to, aby osoby dotknięte wypaleniem zawodowym mogły odpocząć i wyjść z pewnych schematów. A po urlopie mogły one podjąć od nowa swoje obowiązki ze świeżą regeneracją fizyczną i psychiczną. I niekoniecznie te same obowiązki, co poprzednio. Natomiast jeśli firma nie oferuje takich możliwości, możemy sami pomyśleć o zrobieniu sobie przerwy w pracy. Oczywiście o ile pozwala nam na to nasza sytuacja finansowa.
Powinniśmy dbać o to, aby w naszym życiu nie robić cały czas tego samego, aby zmieniać swoje zadania.
Nie możemy popaść w rutynę czy monotonię. Pozwoli to nam opóźnić wystąpienie objawów wypalenia zawodowego lub zniwelować jego skutki.
Najlepiej mieć mądrego szefa. Kiedy czuję, że coś jest nie tak, idę do niego i mu to zgłaszam. W zamian dostaję inny zakres odpowiedzialności, po to właśnie, żebym się zregenerował. Firma nie traci przez to dobrego specjalisty, który po otrzymaniu pomocy i odnalezieniu równowagi podejmuje na nowo swoje obowiązki.
Jako społeczeństwo musimy się nauczyć zadawać pytanie co ja mam osiągnąć i jakim kosztem. Czy szacowane straty są dla nas akceptowalne i czy dobrze się z tym czujemy. Uczmy się od małego czy ja chcę, czy ja muszę.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmowę przeprowadzili: Adam Stawarz i Karol Zmysłowski.