Chłopaki na wybory!

MICHAŁ GULCZYŃSKI

OCT 11, 2023 9:00:00 AM

Liczne kampanie zachęcają kobiety do pójścia na wybory. Organizowaną po raz kolejny akcję „Kobiety na wybory” firmuje 60 organizacji i ponad 100 znanych osób, które nagrały filmiki promujące. W mediach pojawiają się też takie kampanie jak „Wspieram sukces kobiet”, „Dziewczyny na wybory” czy Cicho już byłyśmy. Podobnie było w poprzednich wyborach – według raportu Fundacji Panoptykon analizującego reklamy w mediach społecznościowych kampanie profrekwencyjne „zachęcały do wzięcia udziału w głosowaniu tylko wybrane grupy wyborców, a także były nacechowane politycznie”.

Organizatorki takich akcji argumentują, że „co druga młoda Polka nie chce głosować” albo „do urn w 2019 roku poszło tylko 61,5% Polek”. Narracja o „szokującej liczbie Polek” nieidących na wybory jest często budowana na sondażach pokazujących, że… frekwencja wśród mężczyzn jest jeszcze niższa. Według tego samego badania exit poll w 2019 roku zagłosowało 60,8% mężczyzn. Co ciekawe, w ramach akcji „Kobiety na wybory” przeprowadzono badanie, według którego głosować ma zamiar… aż 76% kobiet. W lipcowym sondażu IPSOS dla Oko.press plan udziału w wyborach wyraziło 68% kobiet i 67% mężczyzn. Tak więc kobiety nie są wcale mniej chętne do głosowania.

Nie przeszkadza to organizacjom pozarządowym i mediom angażować się w mobilizację kobiet. Ale czy to dziwne? Dorosłych kobiet jest w Polsce o 1,4 mln, czyli 10% więcej niż mężczyzn. Co ciekawe, Inicjatywa Wschód właśnie przewagę liczebną kobiet podaje jako argument do wezwania kobiet na wybory. W drugiej turze wyborów prezydenckich kobiety stanowiły wyraźną większość – około 55% zarówno wśród wyborców Rafała Trzaskowskiego, jak i Andrzeja Dudy. Według badania late poll, w II turze wyborów prezydenckich zagłosowało 71,1% kobiet i tylko 64,4% mężczyzn. Jest całkiem racjonalne, że kampania wyborcza zaczęła się od postulatów dla kobiet i emerytów (z których większość stanowią kobiety): renta wdowia, babciowe, 13. i 14. emerytura… Dla wielu niespodziewanie pojawiła się nawet akcja „Konfederacja dla Kobiet”.

W dużej mierze prawdziwe jest powielane w mediach stwierdzenie, że „o wyniku wyborów zdecydują kobiety”. Ale gdyby frekwencja wśród mężczyzn w wyborach prezydenckich była taka jak wśród kobiet, w I turze zagłosowałoby nas o prawie pół miliona więcej, a w II – o prawie milion. To dwukrotnie więcej, niż potrzebował Rafał Trzaskowski, żeby wygrać.

Tymczasem mężczyzn do głosowania raczej się nie zachęca.

Redaktor naczelny Oko.press, Piotr Pacewicz, apelował wręcz kiedyś „schowaj mężowi dowód”. Z kolei Agnieszka Holland podtrzymała niedawno swój pomysł odebrania mężczyznom prawa głosu na trzy kadencje, a prof. Przemysław Sadura powtórzył, że młodzi mężczyźni nie powinni mieć prawa głosu.

Ciekawym wyjątkiem jest Urząd Miasta w Katowicach. Zauważył, że wśród głosujących na dofinansowanie z budżetu obywatelskiego 60% głosujących to kobiety i zaapelował to katowiczan, by również się zaangażowali. Również akcja „Dziewczyny na Wybory” odnotowała, że deklarowana frekwencja wśród mężczyzn nie jest wyższa i w Dniu Chłopaka zachęcała do głosowania także mężczyzn.

Frekwencja Katowice

Jeśli leżą Ci na sercu sprawy mężczyzn – polecamy nasz przegląd programów partyjnych.

Póki jesteśmy mniej zmobilizowaną grupą wyborców, nasze problemy mają mniejsze szanse na zaistnienie w kampaniach wyborczych.

Pokażmy, że o głosy mężczyzn też warto zabiegać! Chłopaki na wybory!

Pomóż zmienić świat na lepsze

Przyłącz się