20 lutego na zaproszenie Agnieszki Wąsowskiej-Telegi, lokalnej działaczki społecznej i członkini zarządu Oddziału Pomorskiego partii Razem, odbyło się spotkanie poświęcone temu, co samorząd może zrobić, aby sprawy chłopców i mężczyzn były lepiej obecne w przestrzeni publicznej. Inicjatywę ugościła gdańska Fundacja Widzialne, która działa na rzecz równości.
Spotkanie
Pomysł był taki, żeby w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku zebrać ludzi z różnych środowisk i z różnym doświadczeniem i wspólne wypracować rozwiązania, które można zaaplikować w skali samorządu (gminy, powiatu), a potem „iść w górę”, na poziom województwa lub państwa.
Udało się zebrać grono osób, którym naprawdę zależało, a której jednocześnie wniosły różne punkty widzenia. Była więc grupa działaczy społecznych, była nauczycielka szkoły technicznej wraz z jednym z uczniów, był harcmistrz ZHR, był prawnik, byłem również ja, Prezes Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn.
Rozmowa ogniskowała się wokół trzech tematów: edukacja, zdrowie oraz wzorce. Wszyscy dostrzegamy potrzebę poprawy sytuacji chłopców w edukacji (jak pisaliśmy tu, tu i tu) – pytanie jednak brzmi, jak to zmienić. Wszyscy widzimy, jak mężczyźni lekceważą profilaktykę, jak łatwo wpadają w szpony nałogu i jak trudno potem im się z nich wyzwolić. Kwestia zdrowego i aktywnego trybu życia oraz ożywienie lokalnych społeczności mogą iść w parze – na przykład, gdyby lokalna grupa rowerzystów, krótkofalowców albo Ochotnicza Straż Pożarna organizowała wspólne aktywności dla grup męskich, ze wsparciem gminy.
Wypracowane rozwiązania będą podsumowane przez naszą gospodynię i facylitatorkę, Agnieszkę, natomiast poniżej kilka osobistych, luźnych refleksji z tego spotkania:
Refleksje
- Postawienie tematów dyskryminacji i wykluczenia mężczyzn jest dla większości aktywistów czymś zupełnie nowym; wynika to po prostu z niewiedzy – nikt wcześniej nie mówił o takich problemach jak edukacja chłopców, zdrowie profilaktyka chorób męskich, bezpieczeństwo, negatywny wizerunek publiczny mężczyzn, plaga samobójstw czy brak realistycznych i osiągalnych wzorców męskich. Jak się powie i pokaże dane – wszystkim otwierają się oczy: rzeczywiście!
- Feminizm jest jednym z możliwych punktów wyjścia do dyskusji o wykluczeniu, natomiast jako instrument opisu problemów mężczyzn jest ułomny; duża część ich problemów pozostaje niewidoczna – np. nierówności w służbie wojskowej, specyficzna hierarchia i funkcjonowanie grup męskich, przemoc (w tym policji) wobec młodych mężczyzn lub ich sytuacja w systemie penitencjarnym – tych problemów po prostu w feminizmie nie ma.
- Bardzo ciekawe i nieoczywiste refleksje niektórych uczestników – czy na przykład wiedzieliście, że ważnymi, męskimi klientami bibliotek są kierowcy tirów, którzy często wiele tygodni spędzają „w trasie” i wypożyczają całe pakiety książek, które potem zwracają – a biblioteki, które ich znają, wiedzą, że nie należy poganiać ani naliczać kar. Chętnie także korzystają z audiobooków – które pozwalają „czytać”, jednocześnie prowadząc samochód.
- Osoby na co dzień zaangażowane w pracę z chłopakami i młodymi mężczyznami formułują trzy warunki zaangażowania mężczyzn w inicjatywy społeczne: musi być wyzwanie (nie może być za łatwo, ale i nie za trudno), musi być to sensowne i mieć namacalny efekt, oraz musi być dobra atmosfera w grupie; zachowując te trzy warunki – można naprawdę facetów zaangażować.
- Sojusznikami w sprawach męskich mogą być grupy, które politycznie były odległe od uczestników spotkania. Na przykład nie widzę powodu, dla którego kibice nie mogliby na oprawie rozwinąć transparentu: „Jesteś facetem, zbadaj sobie jajka”, a tirowcy nie mogliby sobie polecać punktu prześwietleń płuc przy drodze („mobilki, mobilki, chcecie sprawdzić czy nic wam nie rzęzi w środku, zajedźcie na osiemnasty kilometr, tam stoi autobus i miłe panie zajrzą wam do płuc”)
- Tak zwane Wychowanie do Życia w Rodzinie (WDŻ) traktowane jest przez uczniów jak nieszczęście, bo jest nieobowiązkowy i nieciekawy. Znacznie ważniejsze byłoby wprowadzenie przedmiotu Wychowanie dla Zdrowia, gdzie mówiono by o higienie osobistej, badaniach profilaktycznych, depresji i zapobieganiu jej, unikaniu ryzykownych zachowań, ryzyku związanym z używkami i uzależnieniami – a przy okazji można by zahaczyć o antykoncepcję i dojrzewanie.
- Korzystanie przez młodzież z pomocy psychologicznej w szkole powinno być w jakiś sposób odczarowane i „zresetowane”: raz – do psychologa czy pedagoga (często to ta sama osoba) uczniowie często wysyłani są za karę; dwa – szesnastolatek prędzej zagryzie się w samotności, niż przyzna przed sobą, że potrzebuje pomocy psychologicznej („przecież nie jestem wariatem!”). Pomysł na szybko – nazwać psychologa „mistrzem dusz”, ubrać konsultację psychologiczną w szaty jakiegoś fajnego rytuału (np. rodem z gier komputerowych albo legend o Wikingach), umożliwiając w ten sposób chłopakom skorzystanie z profesjonalnej pomocy bez przyznawania przed samym sobą, że ma się problemy psychiczne.
- Przy okazji mówienia o wzorcach i ojcostwie, dowiedzieliśmy się z pierwszej ręki, że w polskich sądach trwa cicha rewolucja w sprawach rodzinnych. Jej siłą sprawczą są młode sędzie (bo środowisko sądów rodzinnych jest silnie sfeminizowane), same wychowane i praktykujące model partnerski. Paradoksalnie, beneficjentami tej zmiany są właśnie mężczyźni – jeśli tylko chcą i wykazują gotowość, orzekana jest opieka naprzemienna; nie ma już przekonania, że matka będzie a priori lepszym rodzicem.
W sumie, bardzo budujące było uczestniczyć w spotkaniu, w którym uczestnicy – kobiety i mężczyźni, mniej więcej po równo – przybyli specjalnie i poświęcili cały wieczór na sprawy, które nie są dla nich ani oczywiste, ani nie przynoszą bezpośredniej korzyści.
Oby wnioski zmaterializowały się w postaci jakiejś inicjatywy społecznej!